28 Paź szu szu szu
Szu szu szu…..
I tak właśnie niepostrzeżenie przyszurała do nas jesień. Porozpieszczała nas przepięknym i słonecznym październikiem a i na Wszystkich Świętych zapowiadane jest – UWAGA UWAGA +16 !
Jesień funduje nam tu na Mazurach tak intensywne kolory jakich nawet na wiosnę nie doświadczamy.
Kolejny powód by cieszyć się tą porą roku. 🙂
I znowu zmienił się nam rytm dnia, więcej jest czasu na czytanie przy kominku i dobrej herbacie. Jak dobrze jest posiedzieć w ciszy, bez pośpiechu, bo samemu raczej nie zatrzymałoby się w tym kołowrocie pracy i obowiązków, a tak to natura nam tu dyktuje swoje warunki i my tylko posłusznie wypełniamy jej rozkazy.
Pospadały ostatnie liście, wycinamy już po kolei nasze rośliny, zazwyczaj o tej porze były już wszystkie padnięte od mrozu – a tym razem to Maciek wyprzedza pierwsze przymrozki i nasz piękny ogród pustoszeje… A z tą pustką i z jej wieczornymi mgłami nostalgia się wkrada do Szuwarowego obejścia.
Ma to swój urok. Ma sens.
Rozleniwia, inne myśli przywodzi, wycisza.
Ma moją akceptację taka kolej rzeczy.
A co u członków szuwarowej ekipy?
Milky otrzymała kubraczek na zimne poranki w pracy ogrodniczki
Lajla zadziora ustala własne reguły w obejściu szuwarowym, jak jej niezapominania poprzedniczka Lola.
Iga wpada w sen zimowy z którego tylko dźwięk miski ja wyciąga.
Maciek zaszył się w pracowni, która ociepla sobie z myślą o długich zimowych wieczorach, które zamierza spędzać na ”dłubaniu”.
Chłopcy zakopali się w nauce i szkolnych obowiązkach.
A ja? Ja dla odmiany zakopałam się w książkach.
No Comments