23 maja Un Jardin czyli mój tajemniczy ogród
W sezonie zamieniam się w pełnoetatową sekretarkę, a w głównej części ”telefonistkę” czyli odbierającą tak przeciętnie do 100 tel dziennie. Jest to męczące, szczególnie gdy się np prowadzi samochód, odrabia z dziećmi, jogginguje, lub po prostu śpi o 1 w nocy…. Taka to praca! Na szczęście poza sezonem wszystko wraca do normy, telefon dzwoni raz na 5 godzin i jest ok. Teraz jak mam go serdecznie dość to go wyłączam i na godzinę idę do lasu, bo las to mój darmowy psychoanalityk i coach w jednym:-) Działa, bo po godzinie wracam do telefonów w pozytywnym nastawieniu.
A tymczasem nasz ogród
rozbujał się wiosennie, a że szewc bez butów chodzi to ja jako żona ogrodnika – sama obsadzam i piele te hektary, a Maciej tylko wpada na super szybkie obkaszanie… Ech, wiedziałam, że tak będzie …. i jak ”angielski ogrodnik” wejdzie w te mazurskie sady, działki i warzywniaki to przepadł! no słowem staliśmy się ofiarami jego popularności:-))
A co szumi w Szuwarach? Szumi nam np pięknie rabarbar:
Na weekend zaszalejemy z rabarbarem, będzie kompot, ciasto i może angielski crumble? Mam wrażenie, że nie doceniamy w Polsce rabarbaru, a w Anglii go naprawdę kochają!
No to jedziemy dalej: tuz obok Szanowego Pana Rabarbara (teraz już z należnym mu szacunkiem) rośnie sobie z taką pewną jeszcze nieśmiałością zagon malin.
Maliny w znakomitej większości lądują na stole śniadaniowym w Werandzie, w wersji saute lub zmiksowane z jogurtem i granolą. (yyy – rozmarzyłam się już: mniam mniam!). W ich bliskim towarzystwie przycupnęły sobie krzaki pigwy, właśnie pięknie kwitną, do tego jej owoce choć cierpkie są wspaniale na nalewki albo do szafy na zapach!
Coś czuję, ze wypróbuję mojej mamy przepis na nalewkę w tym roku, oj będzie pigwówka jak się patrzy na zimowe wieczory, kto się pisze??? Nieopodal mamy wzniesioną rabatkę z truskawkami, to głównie dla naszych chłopców:-)) Ale, że jest przy samej Werandzie to i goście mogą czasem z niej coś uszczknąć:-)) Za to na pewno każdy z Werandy oraz jej tarasu może oczy ucieszyć do woli moimi kwiatkami, zbieranymi zewsząd, część przyjechała z Augustowa, część z Suwałk, część jest zbierana z lokalnych przydomowych ogródków, i co roku ta ”zbieranina” się powiększa i powiększa… ilość pielenia i podlewania wprost proporcjonalnie tez ale czego się nie robi dla GOŚCI??? no i głównie jednak dla siebie:-) Obecnie kwitną na potęgę fijołki, miniaturowe floksy, maciejka, oraz rajska jabłonka.
Modrzewie uwielbiam za ich eteryczną urodę, szyszki które pięknie mi się komponują nawet na już bezlistnych gałązkach… Najchętniej zrobiłabym sobie z nich szpaler i tak spacerowała pomiędzy nimi, no ale na to chyba jednak mamy za mało miejsca mimo wszystko…
Wokół tarasu koło naszego domu rośnie sobie pół Anglii zwiezionej przez nas 7 lat temu, miedzy innymi ta cudna kokorycz. Bardzo ją lubię choć słyszalnym, że jak i konwalie jest silnie trująca…
No i wolnym kroczkiem zbliżamy się do mini- szklarenki, mini ale to poważna rzecz! To z niej wychodzi gro rozsad jednorocznych roślin, za które potem tak dużo dostajemy pochwał! To z tego poletka wychodzi produkcja szczypiorku dla Szuwarowego twarożku, znowu tak chwalonego przez Was, moi drodzy! I to stąd pochodzi pyszna bazylia, roszponka, sałata: podawana na śniadaniach oraz limitowany jednak przestrzenią groszek pałaszowany przez domowników, rzodkiewka, szpinak a potem na to miejsce wchodzą pomidory też w wersji tylko do popróbowania choć rok temu zaszalałam -i zasadziłam chyba z 10 krzaków, no cóż – dżungla pomidorowa była udana ale samych pomidorów jakby mniej:-(( OK, OK -lekcja pobrana! W tym roku maks 4 sztuki!Słowo!
Zaraz za szklarenką zaczyna się najbardziej ”dzika i tajemnicza” część ogrodu, bo to jest zacieniona ścieżka pomiędzy sosnami a skarpą przy plocie, która prowadzi do kompostu. Do tej części trafiają rośliny, które mamy w nadmiarze, lub niezbyt np przez Macka lubiane .. tu sypię resztki nasion, które żal ot tak – wyrzucić, a nóż z nich coś jeszcze fajnego wyrośnie? Tu lądują zebrane przeze mnie rożne różności z rowów, lasów, pól, i zaprzyjaźnionych ogrodów. Więc mam prawo chyba zwać ten zakątek ”tajemniczym” bo czasem sama nie wiem co tam urośnie danego roku:-))
I to właśnie tam po cichutku, na uboczu rośnie sobie: jarmuż, marchewka, pory, buraczki i groszek. Po drodze rzucone byle jak nasionka dyni i cukinii, na jesień obradzają w dorodne warzywa, no i czad!
A na koniec pracowitego dnia Szuwarowi ludzie w składzie Maciek, Kuba, Tosiek plus Lola lubią sobie tak poszaleć:
Zobacz podobne posty
Bagna, mgły i horrory!
Bagna, trzęsawiska i mgła - klimat jak z Psa Baskerville'ów Artura Conana Doyle, a to tylko nasze Mazury, choć na spacerze przez bagniska też towarzyszyła nam mało horror-owa Lola....
09 Listopad, 2014Bocian
Wszyscy Ci, którzy śledzą mego bloga albo choć raz byli w Krutyni wiedzą, że boćki są dla nas szczególne. Mamy bowiem w Krutyni klinikę bocianią...
21 Kwiecień, 2016
No Comments