22 Lis list opadł, a kot i pies wpadł
Śniegu jeszcze nie było w Krutyni ale mamy pierwsze przymrozki. Ogólnie tegoroczny listopad nieźle się sprawuje. Do tego stopnia, że Maciek zapuścił betoniarkę … na swój kolejny i bardzo ambitny projekt. Oczywiście go nie zdradzę Wam do czasu kiedy będzie gotów! Listopad można polubić, np za niezmąconą niczym ciszę, a ja jej potrzebuję bardzo do mego życia … bardzo.
Chyba jesteśmy okropni pod tym względem, ale nawet Sylwester w Szuwarach preferujemy spokojny … Pomimo tego jest on już w całości zabukowany. Co za szczęście, że są goście, którzy jak i my wolą ten czas spędzić spokojnie, bez fajerwerków i szalonych imprez do rana!!!
Dzieci czekają na śnieg, a ja spędzam czas przy kominku, z kubkiem dobrej herbaty (imbir, pomarańcz, goździki, cynamon, jabłko) z ulubioną gazetą (zazwyczaj wnętrzarską lub podróżniczą) w otoczeniu psów wygrzewających się obok. Czego można chcieć więcej? Słucham sobie Besame Cesarii Evory, oglądam seriale na Netflixie, przeglądam blogi, staram się biegać – to czas dla mnie:-))
Chodzimy na spacery, staramy się za każdym razem jakiś nowy kawałek naszej okolicy pokazać chłopakom. Odchudzona Iga i stała z rozmiarze (i złośliwości Lola) też nam towarzyszą.
Idylliczny spokój jesienny przerwało nam pojawienie się … dużej ilości zwierząt. Najpierw próbowaliśmy przysposobić trzeciego psa: Łatkę, niestety foxterierka okazała się mieć bardzo ciężki charakter nie dla nas ale dla naszych psów niestety. Myśleliśmy, że może na początku takim gryzieniem chciała sobie wyrobić pozycję w nowym stadzie, ale okazało się, że atakowanie i gryzienie psów leży po prostu w jej mocno rogatej naturze. Szkoda – bo to był fajny pies, po oczach widać, że mądry i szybko ją polubiliśmy jednak Iga i Lola to nasze psy od zawsze, to ich miejsce i to one mają zawsze u nas pierwszeństwo…. Łatka musiała więc po nieudanym okresie próbnym powrócić do swoich właścicieli….
Po Łatce, gdy nasze psy zaczęły wychodzić z jednej traumy to wpadły zaraz w drugą – bo pojawiło się u nas aż 5 podrzuconych kociąt!
Urocze, ok 5 tygodniowe – wszystkie futrzaki trafiły na szczęście w dobre ręce! Udało się nam dzięki akcji na FB szybko znaleźć im dobre domy, i niech mi kto powie, że FB to samo zło;-))
A oto same słodziaki, które miały profesjonalną sesję zrobioną przez “Kawę w Krzakach” :
Przy ostatnim kociaku nazwanym przez nas Toffikiem zaczęliśmy się łamać…. zaczęliśmy myśleć jakby go zatrzymać… niestety po smutnych doświadczeniach sprzed dwóch lat wiedzieliśmy, że żaden kociak – ze względu na psy nie ma u nas szans. Zwyciężył rozum nad sercem choć naraziłam się moją decyzją wszystkim domownikom (prócz Igi i Loli rzecz jasna) – ja największa kociara z dzieciństwa….
W październiku i listopadzie wiele się w Szuwarach nie dzieje, raczej weekendowo gościmy gości, ale wtedy czują się przez nas zadbani, możemy każdemu poświęcić czas, a weranda z napalonym kominkiem jest często do ich indywidualnej dyspozycji… Pamiętajcie, że warto wpaść o tej porze roku do nas, jest tak cicho, pięknie i pusto! Koneserzy takich nostalgicznych jesiennych i zimowych klimatów na pewno poczują magię tego miejsca i tego czasu… A wystarczy tylko … i tu macie do wyboru co:
a) dobra książka
b) dobre towarzystwo
c) dobre wino
d) dobra muzyka
e) dobre nastawienie :-)))))))
A teraz odezwę się do Was na blogu wraz z pojawieniem się pierwszego śniegu, czyli pewnie niezadługo!
Pa, pa, pa!!!
Jarosław
Posted at 10:42h, 14 grudniaPiękny kociaczek. Ja też mam takiego pręgusa tylko jaśniejszego 😉