30 Kwi Skarb nad Krutynią
Będąc na spływie u nas na pewno nie raz mijaliście go nawet nie wiedząc jakie skarby się w nim kryją! Każdy kto spływa Krutynią musi obok niego przenieść kajaki ale rzadko kto zdaje sobie sprawę, że w środku na 3 pietrach młyna w Zielonym Lasku skrywa się ”ubielona” historia z prawie 150 lat. Zapraszam chętnych do obejrzenia mojej chyba najdłuższej na tym blogu fotorelacji, pozwiedzania oraz posłuchania tego co dziś usłyszałam od Pana Longina Dulnego oraz jego wnuczki pani Ewy Dulnej. Dla mnie to była jak wyprawa w dawne czasy….. Przypomniałam sobie z dzieciństwa ukciański młyn gdzie ja też z tatą jeździłam mleć mąkę….Tamtejszy młyn również był pełen tajemniczych zapachów, dźwięków i sprzętów…. Niestety dawno temu spłonął on doszczętnie…. dlatego pragnę aby jak najwięcej zapamiętać z tego istniejącego młyna i utrwalić go na zawsze nie tylko w mej pamięci ale tez na zdjęciach.
Od bardzo dawna polowałam na chwilę kiedy uda mi się zobaczyć. TEN MŁYN OD ŚRODKA. Nie jest to wcale łatwe, bo młyn nie często jest udostępniany do zwiedzania, ale dziś była to wizyta wyjątkowa bo przygotowana specjalnie dla dzieci z naszej krutynskiej szkoły. Do wycieczki i ja się przykleiłam uzyskawszy odpowiednio wcześniej zaproszenie. Gratka to nie lada, bo to czego mi się nie udało przez 40 lat zobaczyć dziś wreszcie mogłam obejrzeć sobie dokładnie, z każdej strony i obfotografować wszystko bardzo sumiennie. Byc może nawet dla niektórych za wiele tych zdjęć będzie ale nie wiadomo ile czasu jeszcze przetrwa ten mlyn-skarb z jego niesamowitymi, starymi, oryginalnymi i do tego nadal sprawnymi maszynami. Zapewniam was, że nie ma wielu takich miejsc, miejsc oryginalnych, bez tej otoczki całej dla masowo-zwiedzających, gdzie jest prawdziwy kurz mączny, gdzie nie wszystko jest poukładane i odpucowane na pokaz, to miejsce po prostu żyje i to jest w nim takie piękne. Wiem, że mój zachwyt dla staroci, nierzadko z kornikami w nich jest nie zawsze zrozumiały tu dla wszystkich, no cóż, taką już jestem niereformowalną maniaczką staroci i taką już pozostanę. Jest to więc post dla maniaków podobnych do mnie a inni się tu dziś po prostu ponudza;-))
No to zaczynamy:
Dla mnie młyn jest tak pięknym miejscem, że mogłabym tam zamieszkać… no prawie bo nie ma łazienki….:-)) W każdym razie rozumiem jak wspaniale musiała się bawić tam pani Ewa jako dziecko, która wraz z siostrą czasami nocowała nawet we młynie. Miały tam na najwyższym piętrze swoje statki …. Cóż za pole do wyobraźni dziecka taki młyn…. Ja tak się bawiłam w naszej mega-stodole -i też była fajna zabawa przy budowaniu tuneli pod sianem…..
Młyn Państwa Dulnych już od 3 pokoleń jest w ich rodzinie. W takim stanie jak go widzimy powstał w 1882 roku, wcześniej był drewniany. We młynie mieliło się w sumie na 3 piętrach do 30 ton zboża na dobę. Obecnie we młynie wytwarza się pąd o mocy 40KW ale jak wspomniałam wszystkie maszyny są działające i można je ”odpalić” w każdej chwili. Zresztą nadal czuć i widać wszędzie mąkę, a także ziarno przy zsypach do mielenia. Patrząc na omączone przedmioty wydaje się, że dopiero co młynarz wyszedł na przerwę… Cały proces wydaje się być dość skomplikowany patrząc na ilości rur, turbin, maszyn, bębnów i pokręteł. Na pewno nie jest to praca dla alergika:-)) Obecnie we młynie trwają prace naprawcze dachu. Młyn nad Krutynią ma 3 piętra plus piwnicę wraz z maszynerią napędzającą młyńskie kola i turbiny.
I tylko mam nadzieje, ze jeszcze dzieci naszych dzieci będą mogły ten młyn zobaczyć …
Stanisław Pyszno
Posted at 12:46h, 02 lipcaWitam,
Mam identyczne podejście do tych tak samo już starych jak i pięknych miejsc czy obiektów, będących reliktami naszej kultury.
Mam nadzieję, że i ja kiedyś będę mógł to zobaczyć i poczuć ten zapach jak i klimat tych zapomnianych (na szczęście nie przez wszystkich) lat.
– pozdrawiam: Stanisław z Krakowa